Po dotarciu do Samotni (odrębny wpis na blogu) postanowiliśmy nieco wydłużyć naszą wycieczkę. Wybór padł na Pielgrzymy – ogromne skały zlokalizowane przy żółtym szlaku turystycznym, prowadzącym na Słonecznik. Nasza córka (jak zwykle) postanowiła nam zrobić psikusa i zasnąć tuż przed jedną z najciekawszych karkonoskich formacji skalnych. Nie było wyjścia, trzeba było iść dalej. Tym sposobem dotarliśmy na główny grzbiet Karkonoszy i zdobyliśmy Słonecznik. Zapraszamy na wycieczkę, podczas której zobaczycie polanę z pięknym widokiem na Śnieżkę, przytłaczające swoją wielkością formacje skalne i nieziemski krajobraz Kotliny Jeleniogórskiej. Ponadto, pospacerujecie po urokliwych drewnianych kładkach i staniecie na jednym z najpiękniejszych grzbietów górskich w Polsce. Pakujcie plecaki! Ruszamy!
Słonecznik (1423 m n.p.m.) to jeden ze szczytów głównego grzbietu Karkonoszy. Na jego wierzchołku znajduje się formacja skalna o tej samej nazwie, wysoka na 12,5 metra. Z porośniętego kosodrzewiną szczytu rozciąga się piękna panorama na Kotlinę Jeleniogórską. Słonecznik góruje nad Karpaczem, a charakterystyczna skała jest doskonale widziana prawie z całej Kotliny.
📌 Lokalizacja: Karkonosze, Dolny Śląsk;
✅️ Punkt startowy: Karpacz, Świątynia Wang;
🏁 Punkt końcowy: Kapacz, Świątynia Wang;
⛰️ Najwyższy punkt: Słonecznik – 1423 m n.p.m.;
🥾 Długość trasy: 8,8 km (lub idąc do Samotni – 13,1 km);
⏳️ Czas przejścia: 3 h 10 min (wersja z Samotnią – 4 h 25 min);
📈 Przewyższenie: 535 (opcja z Samotnią – 675 m);
👶🏻 Szlak dla wózków: NIE;
🚲 Rower: NIE;
🏠 Schroniska na szlaku: NIE (chyba, że tak jak my, wcześniej odwiedzicie Schronisko PTTK Samotnia);
🗼Wieża widokowa: NIE, co prawda kosodrzewina nieco przysłania krajobraz, ale aby ujrzeć całą Kotlinę Jeleniogórską wystarczy na Słoneczniku stanąć na wyższej skałce;
💰Wstęp do Karkonoskiego Parku Narodowego jest płatny, cena biletu normalnego to 10 zł, a ulgowego 5 zł;
Dla chcących nieco wydłużyć wędrówkę, polecamy wizytę w Samotni i prezentujemy mapę naszej dzisiejszej wycieczki.
Parking
W okolicy Kościoła Wang znajdziecie kilka parkingów, zarówno miejskich (np. przy ulicy Karkonoskiej) lub prywatnych między innymi parking „Wang”. Radzimy nie czekać z wycieczką do godzin południowych – parkingi nie są duże i w weekendy szybko się zapełniają, stąd dodatkowa motywacja do wcześniejszego zwleczenia się z łóżka. Opłata za cały dzień parkowania w Karpaczu jest standardowa i wynosi 40 zł.
Ostrzegamy osoby chcące zaparkować tuż pod samą Świątynią: nie jest to możliwe, na drodze dojazdowej do Wangu obowiązuje zakaz wjazdu. Z parkingu czeka Was zatem około 10 minutowa rozgrzewka z dość stromym podejściem końcowym.
Wang – Polana w Karkonoszach
Wędrówka ma swój początek na skrzyżowaniu ulicy Karkonoskiej z uliczką (o dość sugestywnej nazwie) Na Śnieżkę. Prowadzi ona na samą Królową Karkonoszy, będąc jednocześnie jedną z najpopularniejszych dróg umożliwiających jej zdobycie (stąd wzięła się jej potoczna nazwa: Ceprostrada). Po dość męczących 200 metrach osiągnięcie swój pierwszy cel – Kościół Wang. Nie oszukujmy się, tutaj czeka Was krótka przerwa. W końcu trzeba zrobić kilka zdjęć najstarszego drewnianego kościoła w Polsce, który na dodatek… przypłynął do nas prosto z Norwegii. Jest tu co oglądać – śliczny Kościół, ogród no i wreszcie taras widokowy, z którego rozpościerają się pięknie widoki na Kotlinę Jeleniogórską.
Po krótkiej (lub dłuższej, jak kto woli) chwili rozpieszczania swoich oczu, serca, a być może nawet i duszy, pięknymi obrazkami czeka Was kolejny obowiązkowy punkt wędrówki. Czas kupić bilety do Karkonoskiego Parku Narodowego, kasa jest zlokalizowana tuż przy szlaku, na wejściu do lasu. Opłata za bilet normalny wynosi 10 zł, ulgowy kosztuje 5 zł.
Wchodzimy do Parku i jedyną ścieżką podążamy w górę, poszukując na drzewach żółtych i niebieskich szlakówek. Szeroka, wybrukowana droga prowadzi nas na Polanę w Karkonoszach, zlokalizowaną mniej więcej w połowie trasy. Nie przejmujcie się tym, że szlaki na chwilę się rozdzielają, przed Polaną znów się połączą. Na Polanie, powstałej w skutek działalności hutniczej i związaną z nią wycinką drzew, znajdziecie toalety, ławki oraz… ruiny schroniska im. Bronka Czecha, które przez niemal 70 lat obsługiwało wędrowców.
Polana – Pielgrzymy
Na Polanie skręcamy w lewo, podążając za żółtymi oznaczeniami. Po kilku krokach zaczyna dziać się magia! Drewniana kładka prowadzi nas na piękną, dużą polanę. Miejsce jest tak piękne, że zdecydowanie znajduje się na mojej liście dziesięciu zapierających dech w piersiach miejsc w Karkonoszach. To tutaj znajdziecie słynne drewniane kładki, urocze drewniane płotki, a za plecami… najwyższy szczyt Karkonoszy! Tak! Widać stąd Śnieżkę, i to całkiem dobrze!
Według czasów podanych na mapach, do Pielgrzymów z Polany powinniście dotrzeć w pół godziny. Powinniście, bo zanim obfotografujecie wszystko co widzicie, pewnie zajmie to nieco dłużej. Po drodze zobaczycie przedsmak Pielgrzymów – formację Kotki, wysokie na około 10 metrów, do których nie można niestety podejść. Następnie szlak wchodzi w las, a podejście staje się nieco bardziej strome i męczące. Do pierwszego celu – Pielgrzymów, pozostaje jakieś 20 minut.
Gigantyczne Pielgrzymy
Pielgrzymy to jedna z wielu karkonoskich formacji skalnych. I chociaż konkurencję mają sporą, są wyjątkowe, a swoją wielkością i fantazyjną formą przyciągają tłumy. Jedne z najpopularniejszych i najbardziej charakterystycznych granitowych formacji Parku. Składają się z trzech olbrzymich grup skalnych, które sięgają nawet 25 metrów wysokości oraz wielu mniejszych bloków i ostańców. Tuż przy szlaku znajduje się tylko jedna z gigantycznych skał, aby zobaczyć pozostałe dwie, musicie lekko zboczyć z głównej ścieżki i poszukać ich w okolicznym lesie. Zdecydowanie warto to zrobić, bo Pielgrzymy oszałamiają swoją wielkością! Gwarantujemy, gdy staniecie tuż u ich stóp, ogromna skała nad Wami zrobi na Was niesamowite wrażenie, a Wy sami poczujecie się jak małe mróweczki!
Pielgrzymy znajdziecie na wysokości 1204 m n.p.m., na północno-wschodnim zboczu Śląskiego Grzbietu, na południe od Borowic. Przez swój gigantyczny rozmiar są świetnie widoczne z Karkonoszy oraz Kotliny Jeleniogórskiej.
Nawet totalni przyrodniczy laicy (jak my) zauważą w skałach liczne spękania i tysiące lat działania procesów geologicznych. Koniecznie poszukajcie tak zwanych kociołków zwietrzeniowych, które wyglądają jak… miski. Stworzyła je erozja, przy pomocy wody, wiatru i temperatury. Istnieją plotki, iż dawno temu, pogańscy kapłani wykorzystywali je jako misy ofiarne podczas swoich obrzędów.
Tymczasem… skąd się w ogóle wzięła ta nazwa? Tuż po II wojnie światowej grupa skał była nazywana Zamczyskiem, pewnie dlatego, że przypominają ruiny średniowiecznej fortyfikacji. Następnie przyjęła się nazwa Pielgrzymy. Na świecie ponoć istnieją ludzie, którzy potrafią dojrzeć w tych skałach sylwetki ludzi w habitach. Jak się domyślacie – nam się to nie udało, ale szczerze mówiąc, nie poświęciliśmy na to zbyt dużo czasu.
Musieliśmy pędzić dalej, bo nasza najmłodsza wielbicielka gór (po długiej walce) zasnęła tuż przed ogromnymi głazami, a oczywiste jest to, że jak Królewna śpi to zatrzymywać się nie wolno. Po chwili zastanowienia, zdecydowaliśmy się kontynuować wycieczkę, wybierając mniej zatłoczony szlak (bo ludzie nie są dobrym sprzymierzeńcem snu) w stronę głównego grzbietu Karkonoszy i Słonecznika.
Pielgrzymy – Słonecznik
Od grzbietu Karkonoszy dzieli nas nieco ponad 200 metrów przewyższenia. Według mapy, za 40 minut, po pokonaniu około kilometrowego odcinka, powinniśmy się zameldować na Słoneczniku.
Pierwsza część trasy prowadzi lasem, poruszamy się po drewnianych kładkach, na których co jakiś czas zdarzają się schody, które definitywnie wykluczają poruszanie się po szlaku wózkiem. Po około 1/3 dystansu wchodzimy w pole gęstej, wiecznie zielonej kosodrzewiny, które będzie się ciągnęło aż do samej góry. Szlak powoli pnie się w górę, a kamienna ścieżka na tyle się zwęża, że żeby się minąć czasem trzeba ustąpić miejsca schodzącym. Słonecznik prawie do końca ukrywa się wśród kosodrzewiny. Za to z kroku na krok za naszymi plecami wyłania się piękny widok na Kotlinę Jeleniogórską. I choć może szlak nie jest na tyle męczący, żeby się często zatrzymywać, zdecydowanie warto to robić tylko po to, by się odwrócić i podziwiać malowniczy krajobraz.
Słonecznik
Słonecznik jest położony wzdłuż czerwonego szlaku, zwanego Drogą Przyjaźni Polsko-Czeskiej lub Głównym Szlakiem Sudecki. Po dotarciu na szczyt pierwsza rzuca się w oczy formacja skalna wysoka na około 12,5 m o tej samej nazwie co szczyt. Z dołu to właśnie po niej można rozpoznać Słonecznik, który nie wybija się znacząco nad okoliczny grzbiet. Położony jest na północnym zboczu Smogorni i sąsiaduje z czarującym Kotłem Wielkiego Stawu. Znajdziecie go mniej więcej w połowie drogi między Schroniskiem Odrodzenie a Domem Śląskim.
Na szczycie koniecznie przyjrzyjcie się pięknym skałkom, wyrzeźbionym dzięki ciepliwemu działaniu erozji. Odszukajcie skrytą w północnym filarze postać człowieka (a być może samego diabła z legendy o powstaniu Słonecznika). Poszukajcie również ponad stuletniej kamiennej ławki z niemieckimi napisami, ustawionej na Słoneczniku przez Towarzystwo Karkonoskie (RGV) w 1906 roku.
Ze szczytu rozpościerają się piękne widoki na Kotlinę Jeleniogórską, które są lekko przysłaniane przez wysokie kępy kosodrzewiny. Wystarczy jednak stanąć na nieco wyższym kamieniu i ujrzycie szeroką panoramę. I jak się domyślacie, skoro z góry widać całą Kotlinę, on sam jest jest doskonale widoczny z dołu, dzięki czemu dzierży miano jednego z najlepiej rozpoznawalnych karkonoskich szczytów.
Będąc tu, aż żal nie pójść kilka kroków dalej w stronę Śnieżki. Ujrzycie stąd majestatyczną postać samej Królowej, a jeśli pójdziecie kawałek drogą Przyjaźni Polsko-Czeskiej, staniecie tuż nad stromymi ścianami Kotłem Wielkiego Stawu. Ponad 200 metrowa przepaść i ogromne jezioro robią niesamowite wrażenie!
Legenda o powstaniu Słonecznika
Jak z prawie każdym karkonoskim miejscem jest z nim związana legenda. Jeśli jej wierzyć, Słonecznik powstał w skutek kłótni pomiędzy Czarnym Diabłem, a Duchem Gór. Gdy diabłowi zaczęło brakować argumentów postanowił spowodować tsunami, które zatopiłoby podgórskie miejscowości. W tym celu, zawędrował w okolice Łabskiego Szczytu i Śmielca i wygrzebał stamtąd ogromny głaz (tak powstał cud natury – Śnieżne Kotły), który chciał zrzucić do Wielkiego Stawu. Gdy wracał, chwilę przed dotarciem do stawu, rozbrzmiały kościelne dzwony. Zadziałały natychmiastowo – diabeł upuścił wielką skałę, po czym skamieniał tuż obok niej. Stąd pochodzi alternatywna nazwa Słonecznika – Diabelski Kamień.
Słonecznik, Gniazdo Ducha Gór, a może Głaz Tetmajera?
Zacznijmy od początku, czyli od jedynej obowiązującej dziś (polskiej) nazwy szczytu. Jak się domyślacie, Słonecznik wcale nie wziął się od słoneczników, tylko od… słońca. W zamierzchłych czasach, dziesiątki lat przed erą smartfonów, smartwatchy, a nawet zwyczajnych zegarków, ludzie określali czas przy pomocy słońca. Gdy słońce wschodziło – była pora wstawać, gdy zachodziło – trzeba było kłaść się spać, ale… kiedy było południe? Tutaj mieszkańcom okolicznych wiosek (Borowic, Przesieki i Podgórzyna) przychodził z pomocą, doskonale widoczny z dołu, szczyt z charakterystyczną skałą na czubku. I tak, chwilę, gdy słońce pojawiało się tuż nad Słonecznikiem, mieszkańcy wiosek określali mianem południa. Stąd też czeska nazwa Kamienie Południowe i niemiecka Mittagstein, czyli Kamień Południa.
Na przestrzeni czasu nazwa szczytu kilka razy ulegała zmianie. I tak na przykład, dawno temu, przez osoby wierzące, że zamieszkuje go sam władca Karkonoszy (Liczyrzepa), określany był mianem Gniazdem Ducha Gór. W 1942 roku, gdy Karkonosze były zajęte przez Niemców, organizacja RGV (Towarzystwo Karkonoskie) zmieniła jego nazwę na Głaz Gerarda Hauptmanna. Owy jegomość był niezwykle znanym w tych czasach niemieckim noblistą zamieszkującym pobliski Jagniątków, a nazwanie szczytu jego imieniem miało być prezentem na 80. urodziny (robi wrażenie, prawda?). Po wojnie nastał czas, kiedy nazwy kojarzące się z Niemcami zastępowano polskimi. Proces ten nie ominął Słonecznika i przez jakiś czas szczyt znany był jako Głaz Tetmajera. Nowa nazwa się jednak nie przyjęła i do łask powróciła ta pierwotna. Od tej pory Słonecznik jest tylko (albo aż) Słonecznikiem i niech tak zostanie, bo nam ta nazwa zdecydowanie najbardziej przypadła do gustu.
Powrót do Karpacza
My dziś odpuszczamy dalszy spacer, bo dość mocno wieje, a nasza Mała Podróżniczka nie przepada za takimi warunkami. Chętnie przeszlibyśmy się Drogą Przyjaźni Polsko-Czeskiej i zeszli zielonym szlakiem, ale niestety wiosną jest on zamknięty z uwagi na ochronę płochliwych cietrzewi. Ciekawą opcją jest również pójście czerwonym szlakiem aż do Spalonej Strażnicy i zejście do Strzechy Akademickiej. Nas czeka powrót tą samą drogą jaką przyszliśmy, znów zobaczymy Pielgrzymy i Śnieżkę z pięknej Polany w Karkonoszach.
Szlaki prowadzące na Słonecznik
Jak się domyślacie, żółty szlak nie jest jedynym, który prowadzi na Słonecznik. Do wyboru jest kilka opcji, zarówno łatwiejszych, trudniejszych, a nawet z wjazdem wyciągiem. Poniżej przedstawiamy niektóre z nich. Wszystkie czasy przejść i odległości podane są jedynie w jedną stronę (na szczyt).
Z początkiem w Karpaczu
🟡 żółty szlak od Świątyni Wang – 2 h / 4,4 km / 537 metrów przewyższenia – jeden z najkrótszych szlaków prowadzących na Słonecznik. Przez niektórych uważany za najbardziej malowniczy, chociaż tak naprawdę wszystkie są niezmiernie ciekawe i piękne. Po drodze miniecie onieśmielające Pielgrzymy i przepacerujecie się po uroczych drewnianych kładkach. Polecamy wydłużyć sobie wycieczkę o schronisko Samotnia, położone nad Małym Stawem. Szlak jest dostępny przez cały rok;
🟡 żółty, a następnie 🟢 zielony szlak od Świątyni Wang – 2 h / 4,3 km / 537 metrów przewyższenia – kolejna opcja, którą szybko dostaniecie się na szczyt. Szlak oferuje piękny widok na Wielki Staw oraz Kocioł Wielkiego Stawu. Szlak zielony powyżej Polany jest zamykany wiosną w celu ochrony cietrzewi;
🟢 zielony szlak z Rozdroża Łomnickiego – 2 h 5 minut / 4,2 km / 625 metrów przewyższenia – wariant podobny do poprzedniego, ale omijający tzw. Ceprostradę. Bardziej kameralny i w zasadniczej fazie gwarantujący te same krajobrazy. Szlak zielony powyżej Polany jest zamykany wiosną w celu ochrony cietrzewi;
🟡 żółty, 🔵 niebieski, a następnie 🔴 czerwony szlak z Dzikiego Wodospadu przez Strzechę Akademicką – 3 h 5 minut / 7,6 km / 686 metrów przewyższenia – długi i męczący, ale umożliwiający odpoczynek w schronisku oraz wędrówkę Drogą Przyjaźni Polsko-Czeskiej. Przejście górną krawędzią Kotłów Małego i Wielkiego Stawu jest niesamowitym przeżyciem. Zdecydowanie warto rozważyć tę nieco dłuższą opcję, której zdobycie Słonecznika jest wisienką na torcie;
⚫️ czarny, a następnie 🔴 czerwony szlak z dolnej stacji wyciągu na Kopę – 3 h 20 minut / 8,8 km / 685 metrów przewyższenia – na początku zdecydowanie najbardziej męczący i stromy, a także najdłuższy szlak na Słonecznik. Istnieje jednak opcja pominięcia najgorszego i najmniej widokowego odcinka poprzez wjazd wyciągiem na Kopę. W ten sposób do przejścia pozostaje około 5,2 km po najpiękniejszym szlaku w Karkonoszach – (oznaczonym na czerwono) Głównym Szlakiem Sudeckim. Około 1,5 godziny po wyjściu z górnej stacji wyciągu i pokonaniu 125 metrów przewyższenia powinniście dotrzeć na Słonecznik;
Z Przełęczy Karkonoskiej
🔴 czerwony szlak z Przełęczy Karkonoskiej przez Schronisko Odrodzenie – 1 h 15 minut / 3,6 km / 226 m przewyższenia – niesamowicie widokowy szlak przebiegający Drogą Przyjaźni Polsko-Czeskiej. Na Przełęcz Karkonoską można dojechać samochodem od czeskiej strony, u naszych południowych sąsiadów znajdziecie również parking. Po drodze zdobędziecie dodatkowo Tępy Szczyt. Istnieje możliwość wydłużenia trasy – wtedy startujecie z Przesieki, gdzie punktem obowiązkowym są odwiedziny wodospadu Podgórnej;
Ciekawostki
Schronisko im. Bronka Czecha na Polanie
Piękny, drewniany budynek w stylu alpejskim powstał w 1894 roku i cieszył się dużą popularnością wśród turystów. Przyciągał ich wysoki standard, oferowany przez schronisko i stosunkowo łatwe dojście. W latach 60. obiekt został rozbudowany, od tego czasu oferował aż 60 miejsc noclegowych. Niestety, niedługo później, w 1966 roku doszczętnie spłonął. Straż pożarna nie zdołała ugasić pożaru, ponieważ wozy strażackie utknęły w głębokich zaspach tuż obok Wangu. Pomoc w gaszeniu pożaru zaoferowała Samotnia, ale schroniska nie udało się ocalić. Następnie przez wiele lat starano się odbudować budynek. Opracowany został projekt, założono zbiórkę na rzecz odbudowy budynku i… nic z tego nie wyszło. Pieniądze zniknęły, a dziś na Polanie znajdują się jedynie fundamenty schroniska. O dawnej funkcji budynku przypominają jedynie ławki, ustawione w jego dawnym miejscu.